sobota, 25 lutego 2012

Impreza powitalna

Miałyśmy iść same z Kasia, ale w ostatniej chwili dołaczyli do nas Doktor i Hakan. Droga z Sefakoy na Taksim zajmuje nam 1h 20. Szaleństwo... Jak najszybciej wyprowadzić się stąd! Ale o tym później... 
Miejsce spotkań zawsze przed Burger Kingiem na Taksimie. Tłoczy się tam mnóstwo ludzi. Spotkaliśmy też innych Erasmusów, m. in. dziewczyny z Polski (pozdrawiamy Joasie :). Nagle zrobiła się z tego jakaś 30 - sto osobowa drużyna z różnych uczelni i krajów. Jedna wielka wieża Babel! Zaczęliśmy naszą wielką wycieczkę po tutejszych imprezach.

Najpierw poszliśmy do klubu o wdzięcznej nazwie "Scandal", klimat jak ze "Skins'ów" (kto nie oglądał niech żałuje ;-). Coś nie mogliśmy się tam wkręcić, więc poszliśmy do Jokera - pubu w którym pracuje Michał, a że tam też niewiele się działo, przenieśliśmy się do kolejnego. Niestety klimat też nie nasz. Było już koło 1h, więc część ludzi zrezygnowała i wróciła do domu. Kaśka z chłopakami też się zbierali, więc musiałam iść z nimi, bo niby jak inaczej miałabym się dostać do domu? Sama?! W środku nocy?! 1h 20 trwa powrót do Sefakoy, które do najbezpieczniejszych nie należy... Już chciałam wychodzić, kiedy uświadomiłam sobie po co tu jestem tak na prawdę, żeby się dobrze bawić, a nie wracać do domu o 1 w nocy! Powiedziałam więc naszym "Buddies", że bardzo chciałabym zostać, ale nie mam jak wrócić później. Oczywiście Enis i Michał odrazu powiedzieli, żebym niczym się nie martwiła, że  odprowadzą mnie pod same drzwi, kiedy będę chciała. 
W końcu się się przerzedziło, została grupka najwytrwalszych :-) No i wtedy zaczęła się impreza. Wróciliśmy do Scandalu, bawiłam się, rozmawiałam, piłam, śmiałam się z ludźmi, których poznałam tego samego dnia, jak ze starymi znajomymi! Oczywiście wszystko pod czujnym okiem naszych "Buddies", więc nic nie mogło nam się stać, każdy każdego pilnował. 


Blond Power :D - Z Renatą, dziewczyną Michała w Scandalu


Ciekawostka: 
Polacy podrywają na imprezach tak: "nachodzą" laski od tyłu i po prostu zaczynają przy nich tańczyć, Ty nie widzisz kto tam się czai za Tobą, więc koleżanka, która tańczy na przeciwko rzuca Ci cyfrę od 1 do 10. I na przykład 7 oznacza "no całkiem całkiem - tańcz sobie dalej", 2 - "uciekaj jak najdalej od tego gościa!" :-D
Tutaj to wygląda inaczej: koleś podchodzi do Ciebie i pyta się po prostu czy może z Toba zatańczyć. 
Osobiście preferuje "podryw na Turka"  - nie dość, że jest to bardziej kulturalne zachowanie w stosunku do dziewczyn, to do tego łatwiej spławić niechcianego "tancerza", mówiąc po prostu 'nie', zamiast uciekać na drugi koniec parkietu... ;-)
Może zbyt generalizuje, byłam dopiero na jednej większej imprezie, ale zauważyłam, że tak to tutaj najczęsciej wygląda :-)

W końcu poznałam świetnych, kulturalnych, zabawnych chłopaków z Turcji, których w ogóle nie można podpiąć pod stereotyp jaki wypracowaliśmy sobie w Polsce na temat tutejszych ludzi (podrywaczy, którzy zrobią dla Ciebie wszystko, oczekując zawsze czegoś w zamian...). Stereotypy i uprzedzenia to największy wróg na tego typu wyjazdach...

Po imprezie znów wylądowaliśmy w Jokerze, już na luzie, było nas jakieś 12 osób. Wypiliśmy dwie butelki Manity, "zgasiliśmy światła" i już bardzo wesoła wtedy gromadka wróciła do domu. Oczywiście o 4:30, cały Taksim był nasz, łącznie z autobusem, w którym musieli nas uciszać, tak się rozochociło towarzystwo :-)

Manita - tequila i wiśniowe coś tam... Michał, co to jest tak waściwie? :-)


P.S Enis tak jak obiecywał tak zrobił. Odprowadził mnie o 6h rano pod same drzwi mieszkania :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz