sobota, 11 lutego 2012

Dzień 4 Kryzys?

Wstaliśmy wszyscy późno po naszej pierwszej imprezie. Później przyszedł kolega Mehmeta – Soldier (tak na niego mówią, bo jest żołnierzem, a prawdziwego imienia nie pamiętam), który pomógł nam z przeprowadzką. Dałyśmy chłopakom pieniądze, a oni przywieźli nam łóżko. Następnego dnia mieli nam kupić nową pościel, szafę i jakieś stoliki, bo w naszym pokoju nie było nic oprócz plakatów  z jakimiś tureckimi socjalistami i Che Guevarą, arafatkami i gitarą Kadira .Oczywiście zero komunikacji kiedy Mehmet nas zostawił, było bardzo trudno.  Jeszcze się okazało, ze znalazła się inna fajna opcja mieszkania z erazmusami. Daleko od szkoły, a bliżej centrum za 160€ z o niebo lepszymi warunkami. Ja chciałam zobaczyć to mieszkanie, ale Kasia stwierdziła, że skoro dałyśmy im kasę za czynsz, a oni kupili za to łóżko i kupią jutro też inne rzeczy, to nie oddadzą nam pieniędzy. Nie zostało nam więc nic innego jak tylko zamieszkać tutaj. Ja miałam pierwszy kryzys. Wszyscy pytali czy wszystko w porządku. Przez 3 dni powtarzałam sobie, że tak – jest wszystko w porządku, będzie coraz lepiej. Aż w końcu chyba nie miałam siły na pozytywne myślenie. Potem dopadło to też Kasię. Chyba po prostu trzeba przez to przejść.

Dzięki Bogu przed wyjazdem, dosłownie przy okazji kupiłam rozmówki polsko – tureckie. To był chyba mój najlepszy zakup w życiu. Nie chcę sobie wyobrażać co byśmy zrobiły bez nich. Kasia, Kadir, Doktor i Hakan mieli dużo śmiechu ucząc się nawzajem obcych zwrotów. Oni uczyli nas słów po turecku, my ich po polsku i angielsku. W końcu co chwile dało się słyszeć „Kocham Cię, Kochanie” i nasze „Seni SeviyorumJ. Jak kichnęłam to każdy odpowiadał z swoim języku - Kaśka mi po polsku, Doktor po angielsku i Kadir po turecku. Było śmiesznie! Potem chłopaki tak wyluzowali, zwłaszcza Doktor, który „najlepiej” znał angielski stwierdził, że jesteśmy „very very sugar” J.. W końcu Doktor zapytał nas czy jesteśmy „açım” – głodne, więc zrobił nam manti, jakieś niby pierożki z jogurtem rozcieńcznym z wodą, który podaje się tutaj praktycznie do wszystkiego. Wszyscy szczęśliwi jedliśmy z jednego gara. W końcu zrobiło się bardzo sympatycznie, więc moje pozytywne myślenie znów zaczęło działać prawidłowo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz