piątek, 17 lutego 2012

Dzień 11 ?

Za brak wczorajszego wpisu proszę obwiniać Katarzynę W., która to dosłownie wlewała we mnieyarı sek beyaz şarap J. Nasi lokatorzy oczywiście śmiali się z nas, bo nie miałyśmy korkociągu. Ale jak Polak chce się napić to korek wygrzebie nawet widelcem J.

Jeśli nie znacie osoby, która nie zjadła wczoraj pączka to jesteśmy my właśnie! Turcy nie mają takiego święta. Ale jak przystało na kogoś kto wyżera wszystko słodkie co znajdzie na swej drodze, trzeba było jakoś uczcić tłusty czwartek – kupiłyśmy sobie baklavę i kadayif (dziękujemy Ani, która uświadomiła nam istnienie tego przysmaku, zakochałyśmy się od pierwszego gryza!). 

baklava - ciasto półfrancuskie,
orzechy, miód, pistacje,
Dzień wcześniej chciałyśmy kupić tylko dwa kawałki na spróbowanie, a miła Pani w sklepie dała nam je za darmo, co nas lekko zdziwiło, ale było bardzo miłe. Następnego dnia oczywiście poszłyśmy do niej znowu. Kadayif jest tak słodkie, że nawet ja nie byłam w stanie tego zjeść. Mega <3
Mehmet znów przesunął swoje przyjęcie urodzinowe, więc nasz prezent dla niego – mały sympatyczny torcik, zjemy same, świętując urodziny bez jubilata. No cóż… kolejny tłusty… piątekJ.

kadayif - ciasto z "nitek"
Wczoraj miałyśmy śmieszną sytuację w aptece. Kiedy weszłyśmy i wypowiedziałyśmy zaklęcie na dźwięk którego wszystkim Turkom cierpną kolana - „Do you speak English?” – postawiłyśmy całą aptekę na równe nogi. Natychmiast został sprowadzony jakiś człowiek który w miarę rozumiał co chciałyśmy przekazać. A że chodziło o tabletki antykoncepcyjne to już w ogóle dziwnie na nas patrzyli, chichocząc pod nosem. Tak, podobno edukacja seksualna w Turcji nie istnieje…

Wracając z miasta, gadałyśmy między sobą po polsku. Zaczepił nas jakiś  mężczyzna w garniturze, pod krawatem, koło 30- tki i zapytał skąd jesteśmy. Powiedziałyśmy, że jesteśmy Erasmuskami z Polski, że będziemy studiować w Istanbul Aydin University. On na to, że jest nauczycielem geografii w szkole średniej, że był kiedyś w Polsce i bardzo lubi Polaków, bo są bardzo życzliwi i pomocni. Zapraszał nas na herbatę, ale Filiczkowska wkręciła miłemu Panu, że niestety spieszymy się do domu, bo mamy dzisiaj gości i świętujemy coś tam coś tam.
Jak wróciłam od razu zobaczyłam zaproszenie na facebooku i wiadomości z różnymi podtekstami. Eh… Wszyscy Turcy są tacy sami. Ale o tym jeszcze napiszę w osobnej notce J.

Widzimy coraz więcej kobiet na ulicach noszących dżilbab, czarny materiał zakrywający całe ciało. Dziwny jest widok kobiety w takiej czarnej szacie, która wygląda jak dementor (tak, jestem fanką Harrego PotteraJ) wchodzącej do sklepu z ubraniami…

Islamskie kobiety

Wczoraj znów padał śnieg. Mamy 0 stopni. Od rana wieje straszny wiatr, do tego te islamskie modlitwy 5 razy dziennie... Pełno wrażeń, nawet nie wychodząc z pokoju. Idziemy wsuwać nasze śniadanie/obiad na podłodze. To już stało się tradycją :) 

Kolejne przydatne słówko "ne kadar?" - "ile to kosztuje?"

2 komentarze: