piątek, 16 marca 2012

Jestem strasznie rozczarowana szkołą. Od kiedy to studentom zależy bardziej na uczęszczaniu na zajęcia niż profesorom?! Nasze plany zajęć nie istnieją! Dowiadujemy się (lub nie) o naszych zajęciach na dzień przed. Jeśli są odwołane, oni nam o tym nie mówią, więc zazwyczaj siedzimy w klasie przez 15 minut jak idiotki dziwiąc się, że nikogo nie ma. Gdyby to zdarzyło się raz i tylko mnie i Kaśce nie robiłabym problemu, ale tak się dzieje z wszystkimi Erasmusami. Oliwy do ognia dolała Mariana, która zanim usiadła przy swoim biurku i zajęła się nasza sprawą musiała wycałować wszystkie koleżanki w pracy (tymczasem gdzieś odbywały się nasze zajęcia na które byłyśmy już mocno spóźnione, bo nikt nie powiedział nam, że zmieniono salę i chciałyśmy jak najszybciej się dowiedzieć w której budynku się odbywają). W końcu nie wytrzymałyśmy z Kaśką i zrobiłyśmy borutę w biurze, że nie szanują naszego czasu, że nic nie jest zorganizowane, że mamy tego dość! Potem nas przepraszały. Eeh... Stwierdziłyśmy, że skoro oni się nie przejmują to my tym bardziej nie będziemy. 

Na hiszpańskim przyjęłam taktykę "sit, good look and smile", póki co sprawdza się :-)

Mamy taki dziwny przedmiot jak "Personal Communication". Oczywiście prowadząca musiała nas wypytać o wszystko, skoro jesteśmy z Polski. Zapytała o Kieślowskiego - jej ulubionego reżysera. Była w ciężkim szoku, kiedy powiedziałam, że znam go, że nie oglądałam żadnego jego filmu. NO SORRY! Od razu zadała nam zadanie domowe, żeby obejrzeć któryś jego filmów i opisać coś tam. 
Chciała się dowiedzieć wszystkiego o Polsce, mojej rodzinie i wszystko, ale robiła to w bardzo wścibski sposób. Tak mnie zaskoczyła tymi swoimi pytaniami na forum, że mnie zatkało. Wydukałam tylko coś o mistrzostwach Europy w piłce nożnej, naszym papieżu i jak na śmierć zapomniałam, że przecież najsłynniejszą rzeczą w Polsce jest oczywiście nasza wódka! ;-) Nie wypadłam dobrze. 
Zazwyczaj pytają nas jak nam się podoba Turcja itd, nikt nigdy nie pyta jaka jest Polska... Co byście odpowiedzieli na takie pytanie?
Na zajęciach mieliśmy wychodzić na środek i opowiedzieć o sobie. Strasznie żenujące. Zajęcia dotyczyły mowy ciała, że można wyczytać charakter człowieka z jego języka ciała. Na koniec ta kobieta na forum zaczęła mówić: "jesteś słodka, pewna siebie, nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale Twoja mowa ciała mówi o Tobie, że jesteś pewna siebie, urocza, słodka -  jak dziecko". Dopiero po chwili skumałam, że kobieta mówi o mnie! Ja taki ZONK! Wszyscy zaczęli się śmiać ze mnie, że "szybko" skumałam, ale na prawdę nie sądziłam, że to było skierowane do mnie. Nie odebrałam tego pozytywnie - tak jakby zarzucała mi, że zachowuje się dziecinnie...

Wczoraj byliśmy na domówce u Paula, Francuza z naszej szkoły. Prawdziwe Eramus Party. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu ludzi na jakichś 60 m2. Przewinęło się tam jakieś 60 osób. Najczęściej słyszane wczoraj pytania: "What's your name? Where are you from?" 
Bawili się wczoraj Polacy, Grecy, Czesi, Francuzi, Niemcy, Turcy, Portugalczycy i pewnie wiele innych narodowości, których nie zdążyłam poznać ;-)
To był "mój wieczór" ;-) No ale cóż - każdy musi mieć w końcu "swój" wieczór... ;-)

Dzisiaj Filiczkowska organizuje domówkę u siebie, a mój lokator Erasmusową imprezę w jakimś klubie, więc pewnie potem się tam przeniesiemy.

Jutro impreza na łodzi "St. Patrick's Day". Nie możemy się doczekać z Gretta, więc od rana urządzamy sobie rewie mody w naszym pokoju, co by jutro dobrze wypaść (jakież to Dziewczyńskie! :-P )

Wieczorem na facebook'a wrzucę zdjęcia z wczorajszej imprezy.


      • "I miss your laugh too, the way you say "nyo" or "hunhun" when you don't want to do something, I miss dancing with you, watching your eyes until you're embarassed, seeing you walk in heels and swaying your hips and a lot more
      • feeling your shiver when I touch your back, your hair on my face when you're out of the shower,
        the way you bite your lip, when you breath heavily when i hug you etc...etc..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz